Rozbicie dzielnicowe zamykające się w Polsce między 1138 a 1320 rokiem długo nie cieszyło się wśród historyków uznaniem. Przez długi czas wiek XIII, choć nieźle, jak na polskie warunki udokumentowany źródłowo, nie przyciągał uwagi historyków. Epoka decentralizacji i politycznego upadku odstraszała historyków. Z czasem wykształciły się dwa punkty widzenia. Pierwszy, klasyczny, dostrzegający w rozbiciu jedynie złe strony. Drugi punkt widzenia, nazwijmy go współczesnym; nie negując terytorialnych strat jakie poniosła Polska w epoce rozbicia, docenia jednak przemiany ekonomiczne i kulturalne jakie wówczas miały miejsce i podkreśla, że bez decentralizacji władzy modernizacja gospodarcza ziem polskich przebiegałaby znacznie wolniej. Różnica między obu szkołami wynika ze zmieniającej się z biegiem czasu perspektywy badawczej. Dawniejsza historiografia interesowała się przede wszystkim ustalaniem faktów, słowem historią polityczną. Współczesna natomiast poszerzyła ten kwestionariusz o gospodarkę, społeczeństwo, mentalność ludzi średniowiecza.
Oceniający rozbicie pesymistycznie zwolennicy szkoły klasycznej wymieniają jednym tchem straty terytorialne. Składają się na nie:
- utrata zwierzchności lennej nad Pomorzem Zachodnim jeszcze w ostatniej ćwierci XII wieku;
- utrata ziemi lubuskiej zastawionej w 1248 roku arcybiskupom Magdeburga. Ziemia ta powróciła w granice polskie dopiero w 1945 roku;
- utrata Śląska na rzecz Czech w początku XIV wieku, w okresie walk o zjednoczenie ziem polskich;
- utrata Pomorza Gdańskiego, zajętego w 1309 roku przez Krzyżaków. Krainę tę udało się odzyskać dopiero w wyniku wojny trzynastoletniej 1454-1466.